Zawsze yerba mate omijałam dość szerokim łukiem. Kilka razy natknęłam się na nią w menu różnych kawiarni. Jednak wolałam postawić na coś, co znałam i co gwarantowałoby mi spędzenie miłego czasu. O yerba mate słyszałam tyle różnych opinii, że trudno było mi podjąć decyzję i zaryzykować nieudanym zakupem.

Z drugiej jednak strony ciągle zastanawiałam się, dlaczego tyle osób (zwłaszcza specjalistów) tak bardzo zachwala działanie mate i przekonuje do jej picia. Wiem też, że każde nowe doświadczenie to nowe połączenie między neuronami w moim mózgu. To co dla mnie nowe i nieznane – buduje mój mózg. Twój mózg jest w taki sam rozbudowywany i tylko podejmując ryzyko mamy szansę się rozwijać.

Postanowiłam więc, że nie ma sensu bać się nowości, nawet jeśli jeszcze w naszym kraju są uważane za dość egzotyczne. Przekonały mnie do tego przede wszystkim badania nad działaniem yerba mate. Są doprawdy niesamowite.

Okazuje się, że yerba mate ma działanie przeciwzapalne i przeciwgrzybiczne. Wzmacnia ona nasza naturalną odporność. Dodatkowo naukowcy zauważyli, że yerba mate może także pomóc nam w uniknięciu chorób nowotworowych. Pijąc yerba mate dostarczamy organizmowi cennych witamin (z grupy B oraz A i E), a także pierwiastków takich jak magnez, czy tez potas. Czego chcieć więcej?

Na pewno tego, żeby yerba mate nam smakowała. Niestety z tym bywa różnie. Przeważnie pierwszy łyk mate nie należy do najlepszych w naszym życiu. Nie jesteśmy do tego zupełnie przygotowani. Jednak nieco uporu i kolejne podejście do picia yerba mate na pewno poprawią sytuację i sprawią, że będzie nam ona smakowała coraz lepiej.